W ostatnich latach w Polsce bardzo popularne stał się Kinesiology Taping, Czyli „tejpowanie”.. Terapeuci prześcigają się w różnorodnych aplikacjach taśmami na wszystkie schorzenia bólowe pacjentów. Jak przy każdej metodzie, tak i tutaj można znaleźć rzesze zwolenników tej techniki. Są również osoby podważające jakiekolwiek działanie terapeutyczne plastrów. Trzeba jednać mieć swój rozum i potrafić stosować taśmy z rozsądkiem. I bardziej jako element terapii niż terapię samą w sobie, na wszystko.
„Taping” – w dosłownym tłumaczeniu oznacza „plastrowanie”, czyli naklejanie odpowiednich plastrów na bolesne obszary ciała (rys. 1). Początkowo metodę opracował i rozpowszechnił już w latach 70-tych XX wieku dr Kenzo Kase z Japonii, zaś urozmaicona została przez Jenny McConnel w 1984 roku.
Celem tapingu jest:
- zmniejszenie dolegliwości bólowych,
- poprawa wydolności narządu ruchu,
- poprawa propriopercepcji, likwidacja obrzęków,
- wspomaganie funkcji więzadeł,
- stabilizacja i ochrona przed urazem mechanicznym (np. podczas uprawiania sportu).
Aplikuje się różne rodzaje plastrów – elastycznych (przeciwbólowych i usprawniających krążenie) lub nierozciągliwych (mocno stabilizujących). Metoda ta wymaga od fizjoterapeuty odpowiedniego przeszkolenia na kursie oraz wielu godzin praktyk.
Terapeuci przyznają, że kinesiology taping jest wyjątkowo skuteczną, bezpieczną i łagodną metodą. Bez problemu można stosować plastry u dzieci, kobiet w ciąży, a nawet u osób starszych. Taśmy są wodoodporne i jednorazowa aplikacja utrzymuje się ok. 4-5 dni. Jeżeli jednak wystąpiłyby w czasie leczenia jakieś niepożądane dolegliwości (zasinienie, ból, zaburzenia czucia, zaczerwienienie), pacjent sam bez problemów może usunąć aplikację.